sobota, 28 lutego 2015

Warszawa, podróż w czasie

Dlaczego mój kilkugodzinny lutowy pobyt w Warszawie tytułuję ,,podróżą w czasie"? Nie ze względu na bogatą historię tego miasta, w którym teraźniejszość łączy się z historią. Czy dlatego, że jest ona dużym europejskim ośrodkiem kultury? Nie.
 
Chociaż w przeszłości już miałam okazję odwiedzić duże europejskie stolice. Byłam też w kilku większych aglomeracjach Polski, to właśnie tutaj dotarło do mnie namacalnie (chociaż od dawna to widzę i jestem tego świadoma), że Kielce podczas gdy świat pędzi do przodu i się rozwija: nie tyle stoją w miejscu, co uwsteczniają się.


Jaki wycinek tego ciągle rozwijającego się miasta dostrzegłam w czasie mojego króciutkiego pobytu? Przywitało mnie zadbane centrum miasta, które pulsuje życiem, jest miejscem spotkań, tętni w nim życie kulturalne. Zlokalizowana w nim jest niezliczona ilość firm, punktów usługowych dająca zatrudnienie wielu osobom. Zagospodarowane tereny inwestycyjne, ciągnące się aż pod Janki (gm. Raszyn). A na nich chyba się nie pomylę, jeśli napiszę -  setki zakładów pracy, sklepów, hurtowni itp. Wszystkie dające zatrudnienie. Firmy prosperują, napędzając dalszy rozwój ekonomiczny. Ludzie mają pracę, co za tym idzie pieniądze. Są pewni siebie i optymistyczni. Naprawdę miło jest popatrzeć na kogoś kto idzie ulicą i jest zadowolony z  życia i pewien siebie, a nie smutny i pogrążony przez bezrobocie oraz inne trudy życia. Wzdłuż każdego chodnika biegnie równolegle ścieżka rowerowa. Patrząc na infrastrukturę, odniosłam wrażenie że miasto jest nawet bardziej nastawione na komfort rowerzystów niż pieszych.
 
 
A do jakich Kielc przyszło mi wrócić po parogodzinnej wizycie w stolicy? Przywitała mnie niestety odwrotność tego wszystkiego pozytywnego na co zwróciłam uwagę w Warszawie... Kielce witają: poniekąd po części odrestaurowanym ale pustym centrum, gdzie co chwila upada jakiś sklep. Życiem to ono na pewno nie tętni. Młodych nie ma, bo większości wyjeżdżają. Trudno się dziwić, nieliczne miejsca pracy są zarezerwowane tutaj na zasadzie kogo znasz. Władze miasta totalnie lekceważą przedsiębiorców. Są również bierne jeśli chodzi o przygotowywanie terenów pod inwestycje czy szukanie inwestorów. Kto ma tutaj napędzać lokalny handel, jeżeli jest nas coraz mniej? Bezrobotni? Jeśli chodzi o podejście do tematu polityki rowerowej to przyznam, że Kielce są chyba ewenementem w skali świata, niestety negatywnym. Podczas gdy na całym świecie miasta promują rowerową komunikację,  mam wrażenie - w Kielcach rowerzyści są traktowani jak wrodzy poprzez władze miasta.  Gdyby nie starania miejscowych stowarzyszeń i środowiska rowerowego, nie byłoby chyba nawet tych ścieżek, które istnieją. Ludzie w  mieście zaś  wyglądają na smutnych   i pogrążonych. Ale gros z nich wierzy że Kielce się rozwijają.
 
fot. EWELINA CZEKAJ
 
Jest to tragiczne, ale jak napisałam w poprzednim zdaniu, ogromna część mieszkańców Kielc i regionu daje sobie nadal wmówić i realnie w to wierzy!, że stolica województwa się rozwija. Pokazały to wyniki ostatnich wyborów samorządowych. Obywatele rzeczonych Kielc zadecydowali, iż  nie chcą zmian. Smutne jest to, że mieszkańcy Kielc i  świętokrzyskiego przez dobre zarządzanie i rozwój pojmują wybudowanie ,,x" kilometrów dróg i chodników lub za rozwój uznają pojawienie się w mieście, gminie kilku nowoczesnych obiektów architektonicznych. Takie rzeczy są dzisiaj niezbędnym standardem moi Drodzy w państwie europejskim XXI wieku. Włodarze miast/gmin do tego właśnie są powołani by te ,,x" dróg budować. To ich zawód, za wykonywanie którego biorą duże wynagrodzenie. Powinni się starać wykonywać swoje obowiązki w sposób rzetelny, tak jak Wy jesteście zobligowani wykonywać solidnie swoje obowiązki w pracy, którą wykonujecie będąc zatrudnieni gdziekolwiek. Tymczasem mieszkańcy są im wdzięczni za cokolwiek. Przysłuchując się  opiniom mieszkańców można usłyszeć: ,,dobrze, że chociaż tyle jest". Mam wrażenie, mieszkańcy są wdzięczni włodarzom za to cokolwiek niczym panom feudalnym. Będąc kompletnie przy tym biernymi, jeśli chodzi o wymagania wobec władz (które sami wybierają i mogą zmienić co 4 lata), jak również jeśli chodzi o ich aktywność społeczną na rzecz zmiany swojej małej ojczyzny.
 
I dzięki temu, rozwijamy się tu ale wstecz... niestety.
 
Miasto się rozwija m.in., gdy napływają do niego nowi przybysze, a nie wtedy gdy staje się miastem widmem jak KIELCE, z którego masowo się wyjeżdża z braku perspektyw.
 

2 komentarze:

  1. Brawo!!! Nic dodać, nic ująć :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Fakt, Kielce nie potrafią walczyć o przyszłość. W swojej zaściankowości większość mieszkańców (tak jak napisałaś zresztą) cieszy się z tego, że miasto pięknieje, bo co by nie powiedzieć to jednak jest to fakt namacalny. Cieszą się z coraz lepszej infrastruktury miejskiej, zapominając o szybkiej, dobrej jakościowo infrastruktury łączącej nasz region z najważniejszymi szlakami drogowymi w kraju. Nie wspomnę już o kolei. Nadal, marząc o lotach do Londynu, Dublina, Berlina, itd., itp. (o zgrozo głównie za pracą) czekamy kolejne lata na lotnisko w Obicach - choć wiadomo od dawna, że nikt nam pieniędzy na to nie da - nie zwracając zupełnie uwagi na to, że już dawno moglibyśmy mieć lotnisko w Masłowe, dzięki któremu z pewnością już dziś moglibyśmy patrzeć jak dzieki niemu rozwijają się dalej Targi Kielce, Świętokrzyskie Centrum Onkologii, czy rozwija się turystyka zdrowotna, generującą nowe miejsca pracy. Mam wrażenie jakby Kielczanie zupełnie nie rozumieli, że od igrzysk i remontów głównych arterii miasta pracy nie przybędzie... Jednak jest coś za co mogę pochwalić władze miasta - a raczej miejskich architektów. Jest to brak pozwolenia na budowlaną samowolkę, o czym niestety w Warszawie swego czasu zapomniano. Pozdrawiam Edyta Parandyk

    OdpowiedzUsuń

Zapraszam do dyskusji. Zostaw komentarz proszę :)